10 grudnia 2024

Polska stawia na nowy port lotniczy

2 min read

Zanim Polska stanie się największym węzłem transportowym w Europie Środkowo-Wschodniej, nowy port lotniczy może najpierw przetestować zdolność skłóconych polityków do utrzymania konsekwencji w realizacji dużego projektu infrastrukturalnego.

Pod koniec czerwca premier Donald Tusk zatwierdził plan budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK), który ma powstać w sercu Polski, w pobliżu wsi Baranów, w towarzystwie nowej sieci kolei dużych prędkości, łączącej go z Warszawą (oddaloną o 40 km), a także z Łodzią i innymi, bardziej oddalonymi miastami. Kluczowym powodem budowy CPK jest niemal pełne wykorzystanie głównego lotniska Chopina w Warszawie oraz jego bliskość do stolicy, co uniemożliwia znaczną rozbudowę.

Promotorzy CPK dostrzegają wiele innych korzyści, w tym przekształcenie okolicznych terenów rolniczych w nowy region biznesowy. W skali krajowej, po dwóch dekadach, podczas których Polska przewyższała tempo wzrostu większości innych krajów UE, CPK jest „kolejnym wielkim krokiem w polskim rozwoju gospodarczym”, oferując krajowi nowoczesną platformę logistyczną do połączeń z głównymi partnerami handlowymi, twierdzi Piotr Arak, główny ekonomista VeloBanku.

Nawet jeśli CPK nie zostanie zbudowany jako baza wojskowa, powinien również zapewnić polskim siłom zbrojnym kolejną lokalizację, z której mogłyby odpowiedzieć na rosyjską agresję. „Posiadanie CPK jest absolutnie kluczowe jako środek odstraszający,” mówi Rajmund Andrzejczak, były szef sztabu generalnego polskich sił zbrojnych.

Niemniej jednak, CPK jest przedmiotem debaty od ponad dekady, a koalicja Tuska wykonuje zwrot o 180 stopni w sprawie projektu, który on sam potępił podczas swojej udanej kampanii wyborczej w zeszłym roku, kiedy zastąpił rządzącą prawicową partię Prawo i Sprawiedliwość (PiS).

W tamtym czasie Tusk określił CPK jako „chory pomysł” PiS, mający na celu promowanie ich ultranacjonalistycznej agendy i nieodpowiednie wydatkowanie środków publicznych. Po objęciu urzędu w grudniu, jednym z pierwszych decyzji rządu Tuska było zlecenie pełnego audytu projektu opracowanego przez PiS.

Jednakże, sprawdzenie liczb okazało się zaskakująco problematyczne. Żadna niezależna firma nie zdecydowała się na przeprowadzenie audytu finansowego, który oznaczał również wejście na pole minowe polityki. W rezultacie rząd musiał przeprowadzić własną analizę.