Koniec ery paliw kopalnych nieuchronny. Mimo to, ceny ropy rosną w obliczu sankcji i obaw o podaż
4 min read
Globalny sektor energetyczny znajduje się w punkcie zwrotnym. Z jednej strony, Międzynarodowa Agencja Energetyczna (MAE) w swoim najnowszym raporcie ogłasza „nieuchronny” zmierzch paliw kopalnych, napędzany bezprecedensowym boomem na tanie, odnawialne źródła energii. Z drugiej jednak strony, krótkoterminowe wstrząsy na rynkach surowcowych, takie jak skutki amerykańskich sankcji wobec Rosji czy polityczne zawirowania w USA, wciąż potrafią mocno windować ceny ropy naftowej.
Bezprecedensowy boom na „zieloną” energię
Flagowy roczny raport MAE nie pozostawia złudzeń: świat jest na fali gwałtownego rozwoju OZE. Agencja prognozuje, że w ciągu najbliższych pięciu lat na świecie powstanie więcej mocy odnawialnych niż przez ostatnie cztery dekady łącznie. Ten imponujący wzrost ma potencjał, by niemal w całości pokryć rosnące globalne zapotrzebowanie na energię elektryczną. Przewiduje się, że apetyt na prąd wzrośnie o 40% w nadchodzącej dekadzie, napędzany głównie przez elektryfikację transportu (samochody elektryczne), ogrzewania i chłodzenia oraz, co coraz istotniejsze, przez skrajnie energochłonne centra danych zasilające sztuczną inteligencję.
Renesans atomu i polityczne tarcia
Co ciekawe, raport wskazuje również na „renesans” energetyki jądrowej. Jest on stymulowany w dużej mierze przez gigantów technologicznych, którzy desperacko poszukują stabilnych, niskoemisyjnych źródeł zasilania dla swoich rozrastających się centrów danych. Skala tych inwestycji jest ogromna – przewiduje się, że w 2025 roku globalne wydatki na centra danych sięgną 580 miliardów dolarów, wyprzedzając tym samym kwotę 540 mld USD wydawaną na poszukiwanie i wydobycie ropy. MAE podkreśla, że ten łączny wzrost produkcji niskoemisyjnej przypieczętuje koniec ery paliw kopalnych, pomimo głośnych apeli administracji Trumpa o odwrót od zielonych inwestycji na rzecz intensyfikacji wierceń.
Globalny sprzeciw i presja na MAE
David Tong, działacz organizacji Oil Change International, skomentował raport stwierdzając, że potwierdza on, iż „żaden kraj w pojedynkę nie zatrzyma transformacji energetycznej”. Wezwał on światowych przywódców, którzy niebawem zbiorą się w Belém w Brazylii na szczycie klimatycznym COP30, do stanowczego odrzucenia „dystopijnej przyszłości Donalda Trumpa” na rzecz sprawiedliwego wycofania paliw kopalnych. Oczekuje się, że ustalenia MAE wzmocnią kraje dążące do realizacji globalnego celu potrojenia mocy OZE do 2030 roku, który uzgodniono na COP28 w Dubaju. Warto jednak zaznaczyć, że pojawiły się doniesienia, jakoby paryska agencja znalazła się pod silną presją amerykańskich Republikanów, aby w swoim raporcie przedstawić bardziej optymistyczną przyszłość dla paliw kopalnych. W odpowiedzi MAE przywróciła scenariusz „ostrożnej perspektywy”, który jednak, zdaniem analityków z thinktanku Ember, wydaje się mocno niedoszacowywać tempa adaptacji pojazdów elektrycznych.
Ropa drożeje pomimo długoterminowych prognoz
W wyraźnym kontraście do długoterminowych prognoz o zmierzchu paliw kopalnych, rynki ropy naftowej we wtorek odnotowały znaczące wzrosty. Ceny surowca zyskały około 1 dolara na baryłce. Kontrakty na ropę Brent wzrosły o 1,72%, osiągając cenę 65,16 USD za baryłkę, podczas gdy amerykańska ropa WTI zyskała 1,51%, zamykając się na poziomie 61,04 USD. Analitycy wiążą te wzrosty przede wszystkim z optymizmem dotyczącym potencjalnego zakończenia najdłuższego w historii USA „zamknięcia rządu”, co ma przełożyć się na wzrost oczekiwań popytowych w amerykańskiej gospodarce.
Skutki sankcji wobec Rosji
Drugim, kluczowym czynnikiem windującym ceny, jest ocena skutków amerykańskich sankcji nałożonych na rosyjski sektor naftowy. Rosyjski koncern Łukoil ogłosił już siłę wyższą na polu naftowym w Iraku, które obsługuje, co jest największą dotychczasową konsekwencją zeszłomiesięcznych restrykcji. Analitycy, jak Tamas Varga z PVM, wskazują na ciekawą dynamikę: choć na rynku panuje nadpodaż ropy surowej, to sankcje uderzają przede wszystkim w eksport rosyjskich paliw gotowych (benzyny i oleju opałowego). W rezultacie ceny tych produktów poruszają się w innym kierunku niż ceny samego surowca. Sytuacja ta, związana m.in. z działaniami tzw. „floty cieni” (jak statek Boracay/Pushpa, podejrzewany o udział w handlu rosyjską ropą i badany przez francuskie władze), zmusza tradycyjnych importerów do szukania alternatyw. Źródła w czterech indyjskich rafineriach podały we wtorek, że w grudniu znacznie zwiększą dostawy z Arabii Saudyjskiej, Iraku i Kuwejtu, zastępując rosyjskie baryłki.
Widmo nadprodukcji z OPEC+
Pomimo tych chwilowych wzrostów cen, eksperci rynkowi ostrzegają, że dalsze zyski są mocno ograniczane przez fundamentalne obawy o rosnącą nadpodaż surowca. W tym miesiącu grupa OPEC+ zgodziła się co prawda na zwiększenie grudniowych celów wydobywczych o 137 000 baryłek dziennie, ale jednocześnie zapowiedziała pauzę we wzroście produkcji w pierwszym kwartale przyszłego roku. Analitycy Commerzbanku pozostają jednak sceptyczni. W swojej nocie stwierdzili, że rynek ropy stoi w obliczu „znaczącej nadpodaży” w nadchodzącym roku, co prawdopodobnie utrzyma ceny pod presją. Ich zdaniem, gotowość grupy do odwrócenia dobrowolnych cięć po zakończeniu pauzy może dodać na rynek dodatkowy milion baryłek dziennie.