Polska na demograficznym zakręcie: Rekordowo niska dzietność i nieoczekiwany powrót emigrantów
3 min read
Polska stoi w obliczu dwóch pozornie sprzecznych zjawisk. Z jednej strony kraj mierzy się z najgłębszym od dwustu lat kryzysem demograficznym, z drugiej – po raz pierwszy od trzech dekad – staje się atrakcyjniejsza dla Polaków pracujących w Niemczech, którzy coraz częściej decydują się na powrót do ojczyzny.
Historycznie niska liczba urodzeń
Najnowsze dane Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) za 2024 rok malują ponury obraz. W ubiegłym roku w Polsce urodziło się zaledwie 251,8 tys. dzieci, co jest najniższym wynikiem od czasów wojen napoleońskich. Jednocześnie odnotowano 409 tys. zgonów, co oznacza, że już dwunasty rok z rzędu więcej Polaków umiera, niż się rodzi.
Wskaźniki demograficzne są alarmujące na wszystkich frontach. Współczynnik dzietności, czyli średnia liczba dzieci przypadająca na jedną kobietę w wieku rozrodczym, spadł do historycznie niskiego poziomu 1,1. To dramatycznie poniżej progu 2,1, który jest uznawany za poziom gwarantujący prostą zastępowalność pokoleń i stabilność populacji. Dane te plasują Polskę w grupie krajów o jednej z najniższych dzietności na świecie.
Starzejące się społeczeństwo i późniejsze macierzyństwo
Kryzys pogłębiają dwa kolejne trendy. Po pierwsze, Polki decydują się na macierzyństwo znacznie później niż kiedyś. W 1990 roku statystyczna Polka rodziła pierwsze dziecko w wieku 22,7 lat; w 2024 roku było to już 29,1 lat. Po drugie, społeczeństwo gwałtownie się starzeje. Odsetek osób w wieku poprodukcyjnym (60 lat dla kobiet, 65 dla mężczyzn) wzrósł z 12,8% w 1990 roku do 23,8% obecnie.
Profesor Piotr Szukalski, demograf z Uniwersytetu Łódzkiego, wskazuje na kilka przyczyn tego stanu rzeczy. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” zwraca uwagę na migrację młodych kobiet z mniejszych miejscowości do metropolii, co prowadzi do nierównowagi płci. „W dużych miastach na 100 mężczyzn przypada niekiedy 115 kobiet. To nieuchronnie sprawia, że część z nich nie znajdzie partnera, z którym mogłaby założyć rodzinę” – wyjaśnia. Inne czynniki to wysokie ceny mieszkań, które często pozwalają parom na posiadanie tylko jednego dziecka, a także zmiana priorytetów życiowych, w których posiadanie dzieci przestaje być postrzegane jako miara sukcesu.
Odwrócenie trendu migracyjnego: Polacy wracają z Niemiec
W kontraście do tych alarmujących danych demograficznych, na rynku pracy obserwujemy zjawisko bezprecedensowe. Po raz pierwszy od 30 lat więcej Polaków wróciło z Niemiec, niż wyjechało tam do pracy. Jeszcze w 2015 roku nadwyżka migracyjna do Niemiec wynosiła 63 tys. osób. W ubiegłym roku odnotowano natomiast ujemne saldo migracji wynoszące ponad 10 tys. osób.
Eksperci wskazują, że ten trend jest sygnałem rosnącej siły polskiej gospodarki. Choć ustawowa płaca minimalna w Polsce (około 1100 euro) jest wciąż niższa niż w Niemczech (2261 euro), to w ciągu ostatniego roku wzrosła o 10%, co dla wielu jest zachęcającym sygnałem. Kluczowe znaczenie mają jednak niższe koszty życia – według Eurostatu w 2024 roku były one w Polsce o prawie 27% niższe od średniej unijnej. Dodatkowym atutem jest łatwiejszy dostęp do własnego mieszkania. Prawie 90% Polaków mieszka we własnych czterech ścianach, co jest jednym z najwyższych wskaźników w Europie.
„Sygnał alarmowy” dla niemieckiej gospodarki
Odwrócenie migracji jest poważnym ostrzeżeniem dla niemieckiej gospodarki, w której pracuje prawie pół miliona Polaków. Polsko-Niemiecka Izba Przemysłowo-Handlowa (AHK) uspokaja, że na razie skutki nie są odczuwalne, ale ostrzega, że w przyszłości może to uderzyć w kluczowe branże, takie jak opieka, budownictwo i logistyka, gdzie polscy pracownicy tradycyjnie wypełniali luki kadrowe.
Szczególnie zaniepokojony jest Frank Huster, dyrektor zarządzający Federalnego Związku Spedycji i Logistyki (DSLV). „Zgodnie z najnowszymi badaniami, prawie jedna czwarta imigrantów pracujących w Niemczech w sektorze handlu, transportu i magazynowania rozważa wyjazd. To sygnał alarmowy” – stwierdził. Już teraz w Niemczech brakuje od 40 do 70 tysięcy zawodowych kierowców, a luki tej nie da się zapełnić wyłącznie pracownikami z Niemiec.
Huster apeluje do rządu kanclerza Friedricha Merza o podjęcie natychmiastowych działań. Jego zdaniem Niemcy muszą zmniejszyć obciążenia podatkowe i biurokrację, aby praca w tym kraju stała się bardziej opłacalna. Stawia Polskę za wzór: „Polska w latach 90. dzięki reformom wolnorynkowym wyzwoliła dynamikę, która działa do dziś. Niemcy mogą się z tego uczyć” – podsumowuje, wzywając do uproszczenia procedur wizowych i szybszego uznawania zagranicznych kwalifikacji zawodowych.